piątek, 3 maja 2013

Rozdział I.


~ Ewelina
 Wstałam koło 10:00. Poszłam zrobić sobie śniadanie. Rodziców nie było w domu. Widocznie pojechali na zakupy. Trochę bolała mnie głowa, dlatego też nie miałam byt dobrego humoru. Prawie skończyłam jeść, gdy do kuchni wszedł Kuba.
- Siemka siostra. - przywitał mnie.
- Cześć. - Odpowiedziałam,
- Co tam jesz dobrego ? - zapytał.
- Jajecznica, zrobić Ci ? - zaproponowałam.
- Chętnie. - Uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek.
- Idź do na górę i zapytaj Mileny czy też chce.
- Ona chyba jescze śpi. - Odpowiedział zajęty graniem na telefonie.
- To ją obudź. Będzie się źle czuła, jeśli pośpi za długo. - Powiedziałam puszczając mu oczko. Oboje wiedzieliśmy, że wróciła późno, bo była na urodzinach koleżanki. Po chwili oboje zeszli na dół.
- Cześć młoda. Jak było wczoraj ? - zapytałam, podając im śniadanie.
- Świetnie, dużo ludzi fajna atmostera. - Odpowiedziała zaspana dziewczyna. Otworzyły się drzwi; to mama i tata wrócili z zakupów. Tata był w wyśmienitym nastroju.
- Mam dla was niespodziankę ! - Oznajmił wchodząc do kuchni.
- Jaką ? - Byłam bardzo ciekawa.
- Wiem, że wszyscy bardzo lubimy piłkę nożną. Kupiłem 7 biletów na mecz. My z mamą bierzemy dwa, Ewelina ma dwa żeby mogła zabrać Anię, Kuba również dwa i pojedzie z Anitą, a Milena jeden.
- Świetnie ! - Bardzo się ucieszyłam na te wieści.
- Kto będzie grał ? - Zapytała Milena.
- Borussia Dortmund - Chelsea Londyn.
- Borussia Dortmund ? - Zdziwiłam się.
- Tak.
- Przecież wiesz, że ich nie lubię.
- Wiem, ale wiąłem pod uwagę też to, że Milena nie przepada a piłką nożną, a interesują się modą, a w tej drużynie będzie Mario Goetze, którego lubi Twoja siostra.
- Cholera ! Jak zwykle wszystko musisz zepsuć ! - Wkurzyłam się na Milenę. Domyślam się, że zrobiło jej się przykro i wyszła z kuchni. Zełoszczona poszłam z biletami do swojego pokoju. Postanowiłam zadwonić do Ani. Ta bardzo się ucieszyła z niespodzianki. Po kilku minutach dotarło do mnie, że źle zrobiłam krzycząc na siostrę. Przecie to nie była jej wina. Pomyślałam, że jeśli ten mecz odbędzie się w Borussi, pojedziemy do niemiec, gdzie mieszka nasza ciocia. Już dawno chciałam to zrobić, a teraz nadarzyła się wspaniała okazja. Podeszłam więc pod pokój Mileny i zapukałam.
- Milena. Mogę wejść ? - Zapytałam.
- Jesteś na mnie zła. Daj mi spokój. - Opowiedziała rozgniewana.
- Przepraszam, niepotrzebnie na Ciebie naskoczyłam. Ogólnie to fajnie, że pojedziemy do niemiec. - Powiedziałam wchodząc do pokoju. - Nie gniewaj się.
- No dobra, chodź ! - Zaprosiła siostra. Przytuliłam ją mocno. Nie chciałam jej urazić, bo bardo ją kocham, ale częstoo ponoszą mnie nerwy.
Mecz miał odbyć się w czwartek, a my w środę po południu mieliśmy wyjeżdżać do niemiec. Dzień wcześniej spakowałam moje najfajniejsze rzeczy.

Gdy dojechaliśmy na miejsce razem Anią byłyśmy bardzo zmęczone. Zatrzymaliśmy się w hotelu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. Gdy obudziłam się była już 13;00. O 18:00 miał rozpocąć się mecz. Kiedy z przyjaciółką rozejżałyśmy się po hotelu poszłyśmy się przygotowywać. Tata przyniósł nam koszulki BVB. Jedną z numerem 9, czyli Lewandowskiego, a drugą 11, czyli Reusa. Anka szybko wzięła 11. Mi nie poostało nic tylko Lewandowski. Nie przepadałam za nim, ale nie miałam wyjścia. Kiedy byłyśmy gotowe wyszłyśmy w pokoju i wszyscy na nas czekali. Po chwili dotarliśmy na stadion i zajęliśmy miejsca.

Wreszcie rozległ się pierwszy gwizdek. W 29' gola strzelił Robert Lewandowski. Chwilę potem Frank Lampard i wyrównał wynik 1:1. Wydawać by się mogło, iż tak zakońcy się spotkanie, ale w 85' ponownie gola wbił Lewandowski. Po zakończneniu meczu byliśmy daleko od wyjścia, dlatego też wychodziliśmy prawie ostatni. Już prawie wyszliśmy ze stadionu, kiedy tata ujrzał kilku zawodników Bosussi na murawie. Zawołał nas wszystkich i ucieszony zmierzał ku nim. Stwierdziałam, iż mino to, że nie przepadam za nimi wezmę autograf. Tata dostał telefon i musiał wracać do hotelu. Wszyscy mieli już autografy z wyjątkiem mnie. Zostałam więc z Anią, a cała reszta pojechała z tatą. Stałam w grupce fanek Lewandowskiego i jako jedyna nie piszczałam. Nie wiem co one w nim widzą takiego cudownego. Byłam już blisko piłkarza, gdy nagle poczułam się słabo. Uciął mi się film, zemdlałam. Gdy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że jestem w objęciach Roberta Lewandowskiego. Patrzył na mnie i słodko się uśmiechał, Wtedy to pierwszy raz zobaczyłam w nim bardzo przystojnego mężczyznę. Było mi już lepiej i poprosiłam, żeby odstawił mnie na ziemię. Ten zaś zaczął się śmiać i kręcił mnie w kółko na rękach. Byłam mu wdzięczna, że się o mnie zatroszczył, ale zdenerwowałam się, że mnie nie posłuchał. - Co za egoista. - Powiedziałam w myślach. Kiedy odstawił mnie na ziemię podziękowałam, a on zapytał jak mam na imię. Po chwili razem z Anią udałyśmy się w stronę wyjścia. Zorientowałam się, że ktoś za nami biegnie. Był to Robert.
- Ewelina ! Zaczekaj ! - Krzyknął. - Niechętnie obróciłam się i zapytałam:
- Tak ?
- Może chciałabyś wybrać się ze mną na kawę ?
- Nie, dziękuję. Źle się czuję. - Odmówiałam. Wtedy Ania spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Szkoda. - Posmutniał piłkarz i odszedł.
- Co on sobie myśli ?! To że byłam u niego po autograf i zemdlałam przy nim nie znaczy, że już pójdę z nim na kawę. Pewnie jestem pierwszą dziewczyną, która mu odmówiła. - Powiedziałam zdenerwowana. Ania nie odezwała się. Uśmiechała się co jakiś czas, tak jakby myślała o czymś śmiesznym, ale gdy zapytałam ją o co chodzi, odpowiedziała, że o nic. Dziwne. W hotelu wykąpałam się i położyłam się spać.
Rano razem z Anią poszłyśmy na zakupy. Wróciłyśmy o 14:00, a ja byłam zmęczona. Poszłyśmy więc na dwór. Kiedy byłyśmy przy wyjściu zobaczyłam Lewandowskiego. - O Boże znowu on. - Pomyślałam.
- Cześć dziewczyny.
- No cześć.
- Ewelina, wczoraj na stadionie, gdy zemdlałaś spadła Ci chustka. Postanowiłem, że Ci ją oddam.
- No tak, faktycznie. Dziękuję. - Uśmiechnęłam się.
- Dziś masz chyba lepszy humor, więc może dziś zgodzisz się na małą kawkę ? - Zapytał. Przez cały czas na ustach Ani widniał uśmiech. Coś czuję, że to jej sprawka.
- Nie chcę być nie miła, ale nie mam ochoty. - Po raz kolejny odmówiłam.
- Taka mała rekompensata za zwrócenie chustki. - Uśmiechnął się. Nie wiedziałam jak mam mu odmówić. Odwróciłam się w stronę Ani, a ta popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.
- Dobrze, ale tylko ze względu na to.  - Uśmiechnęłam się.
- Spotkajmy się o 18:00 w tej małej kawiarni za rogiem. - Powiedział i odszedł.
- Miły nawet. Tylko szkoda, że ze stresu i zdenerwowania przy Tobie znów zapomniał oddać Ci tej chustki. - Powiedziała puszczając mi oczko Ania. Szczerze mówiąc cieszyłam się na to spotkanie, ale postanowiłam tego nie okazywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz