Na zawsze z Tobą .. ♥
niedziela, 11 sierpnia 2013
Rozdział XIII.
~ Milena
Kuba mi opowiadał jakie to nieodpowiedzialne z mojej strony, że jestem za młoda, że nie powinnam się tak zachowywać .. Czyli to co Ewelina. Ale oni chyba mają rację. To już kolejna osoba, która uważa, że Mario mnie wpienia. Nie wiem co teraz zrobię. Przecież ani ja go nie kocham, ani on mnie. On mnie tylko zauroczył. Która nie chciałaby być z Mario ? To chyba marzenie każdej. Za chwilę wyjadę i będzie wszystko dobrze. Chciałabym jednak utrzymywać z nim jakiś kontakt. Chciałabym się zaprzyjaźnić. Muszę wszystkich przeprosić. Ale nie dzisiaj. Nie mam na to ochoty. Może jutro, może po jutrze.
~ Robert
- I co Kubuś ? Udało się ? - Moja ukochana zasypała brata tymi pytaniami.
- Nie wiem. Powiedziałem co miałem powiedzie. Nie wiem czy poskutkuje.
- Mimo wszystko dziękuję. - Podeszła do niego i go przytuliła. Kuba dał jej całusa w policzek. Gdyby nie był jej bratek dałbym mu w morde.
- Kochanie pójdziemy się przejść z Kubą. Zostaniecie tutaj ? - Zwróciła się do mnie Ewelina.
- Jasne. - Uśmiechnąłem się, po czym rodzeństwo zniknęło na drzwiami.
- Jak tam Robert wam się układa ? - Zapytała Anita. Była jakaś dziwna.
- Dobrze, a dlaczego pytasz ?
- No wiesz .. Jesteś przystojny, miły, męski. Nie zasługujesz na kogoś lepszego ? - Kobieta podeszła do mnie i palcem sunęła po mojej klatce piersiowej.
- Kocham ją.
- Nie oszukujmy się.. - Zbliżyła się do mnie. Była bardzo blisko. Nie ukrywam podobało mi się to.
- Nikogo nie oszukuję. - Musiałem przerwać tę sytuację i odsunąłem się.
- Doskonale wiemy, że jej nie kochasz. Potrzebujesz kogoś lepszego. - Znów się do mnie zbliżyła. Ręką gładziła po moim policzku.
- Przestań ! - Przesunąłem jej dłoń.
- Kotku nie denerwuj się tak. - Ujęła moją dłoń w swoją i przesunęła na talię.
- Daj mi spokój ! - Krzyknąłem i wyszedłem z mieszkania. Miałem dość. Co ona sobie wyobrażała ?
~ Ewelina
Spędziłam trochę czasu z Kubą, porozmawialiśmy, trochę się pośmialiśmy. Bardzo za nim tęskniłam. Było już późno, więc kierowaliśmy się w stronę domu.
- Do kiedy zostajecie ?
- Do kiedy możemy ? - Zaśmiał się mój brat.
- Jeśli chcecie, do końca wakacji.
- Niestety to nierealne. Mamy tylko 4 dni.
- Dobre i to. - Uśmiechnęłam się. - Chodźcie pokażę wam wasz pokój. - Ruszyliśmy na piętro. Pokazałam im co trzeba. Byłam zmęczona, więc poszłam się wykąpać. Zapomniałam wziąć ze sobą ubrań ( jak to zwykle mam z zwyczaju ), więc owinięta w biały ręcznik poszłam do swojego pokoju. Robert miał zostać na noc, więc jak zwykle wylegiwał się u mnie na łóżku. Weszłam do pokoju i wpadłam w delikatne zakłopotanie.
- Mmm kochanie Ty tak codziennie ?
- Nie. Tylko wtedy, gdy zapomnę ubrań. - Wystawiłam mu język. Wtedy ten wstał, podszedł do mnie i złapał mnie a talii.
- I co teraz ? - Zacząć mnie ciągnąć w stronę łóżka i całować.
- Muszę się ubrać.
- Jest dobrze tak jak jest. - Mówił pomiędzy pocałunkami. Usiadł na łóżku i pociągnął mnie za rękę. - No chodź tutaj. - Poruszył brwiami. Leżałam na nim w samum ręczniku na sobie.
- Kochanie wiem, że tego chcesz, ale ja nie mogę. Przepraszam. - Pocałowałam go w usta, wstałam, zabrałam jakieś ubrania i pospiesznie wyszłam. Może go zraniłam. Nie wiem. Ale ja nie mogę. Czuję, że to jeszcze nie czas. Ubrałam się i wróciłam do pokoju. Lewandowski patrzył na coś w komputerze.
- Jesteś zły ? - Zapytałam.
- Dlaczego ?
- Nie chciałam się z tobą przestać.
- I z tego powodu miałbym być zły ? Kochanie .. - Odłożył laptopa, przybliżył się do mnie i złapał mnie za rękę. - Nie zależy mi tylko na jednym. Racja bardzo chciałbym to zrobić, ale nie rozumiem, że nie jesteś gotowa. Przede wszystkim zależy mi na tobie, bo Cię kocham i będę czekać ile tylko zechcesz. - Pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Dziękuję. Kocham Cię. - Mężczyzna się uśmiechnął.
- Pójdę pod prysznic. - Oznajmił. Po kilku minutach mój chłopak był już w pokoju. Jednak nie wyglądał tak jakbym chciała. Robert był bez koszulki i podobnie jak ja wcześniej był owinięty białym ręcznikiem. Stanął w progu i jedną ręką oparł się o futrynę. Był tak bardzo pociągający. Myślałam już, że nie wytrzymam.
- Kochanie ubierz się. - Puściłam mu oczko.
- A co nie podoba Ci się ? - Zrobił smutną minkę.
- Podoba i to za bardzo. Obawiam się, że innym też się może podobać. Oprócz mnie są tutaj dwie dziewczyny, mam być zazdrosna ?
- Skądże. - Objął mnie w pasie i znów pocałował.
- No idź już. - Uśmiechnęłam się.
~ Robert
Nie gniewałem się na Ewelinę. Rozumiałem ją. Poszedłem do łazienki, aby się ubrać. Byłem już gotowy i miałem wyjść. Chciałem jeszcze umyć ręce. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do łazienki i zamyka drzwi na klucz. Pomyślałem, że to Ewelina zmieniła zdanie. Podeszła do mnie i włożyła ręce pod moją koszulkę. Pocałowała mnie w szyję. Poczułem jednak, że to nie usta Eweliny. Jej pocałunki były czułe i namiętne, a ten był taki brutalny. Obróciłem się i zobaczyłem Anitę.
- Czego chcesz ?
- Tego samego co ty. - Zaczęła rozpinać swoją bluzkę.
- Odpuść. - Delikatnie ją pchnąłem i wyszedłem z łazienki. Wróciłem do ukochanej.
- Skarbie od kiedy Kuba jest z Anitą ? - Zapytałem zdejmując koszulkę.
- Jakieś 2 miesiące a co ?
- Nic tak pytam. - Położyłem się na łóżku, a ta położyła głowę na moim nagim torsie. Nie minęło 5 minut i razem zasnęliśmy.
~ Ewelina
Obudziłam się jako pierwsza w całym domu. Odświeżyłam się i poszłam zrobić śniadanie. Robert miał dziś trening o 10:00. Zrobiłam kanapki i kakao. Na początek postanowiłam obudzić Roberta.
- Robeert wstawaj. - Zawołałam stojąc w drzwiach.
- Jeszcze chwilkę kotku.
- Ani chwili. - Podeszłam do niego, a ten złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Leżałam na nim. - Robeert noo.
- Dzień dobry. - Pocałował mnie w usta.
- Ubieraj się szybko, a ja idę zawołać resztę. - Poszłam do pokoju Kuby i Anity. Delikatnie zapukałam.
- Śpicie ?
- Już nie ! - Krzyknął zaspany brat.
- To chodźcie na śniadanie. - Poszłam do Mileny.
- Milenka, chodź na śniadanie.
- Zaraz zejdę. - Usłyszałam głos zza drzwi. Po 10 minutach wszyscy siedzieliśmy przy stole.
- Będę się zbierał. - Powiedział Robert. - Mam trening.
- Pójdę z Tobą. - Zaproponowałam. - Po 20 minutach byliśmy na drodze. Biedni chłopcy. Taki gorąc, a oni musieli ćwiczyć. No ale, takie życie piłkarzy. Siedziałam na trybunach całe 2 h. Nawet mi się nie nudziło. To jakaś nowość.
- Kochanie idziemy na lody ? - Usłyszałam głos Roberta.
- Możemy. - Uśmiechnęłam się. - Jak trening ?
- Dobrze. Mario zachowywał się chamsko.
- Tzn. ?
- No wyzywał coś, faulował. Jak dzieciak. Ale mam to gdzieś. Jaki chcesz smak ?
- Truskawkowe. - Lewy podał mi lody.
- Mmm pyszne. - Pospacerowaliśmy chwilkę i stwierdziliśmy, że wracamy do domu, żeby nie rozwalili mi domu.
____________________________________________
I jest kolejny :)
Przy okazji chciałabym zaprosić na nowego bloga, którego założyłam z autorką mega, mega zejebistego bloga ' Somebody hug me or I blow my fuckin' head up ' ♥.
Na razie jest powstali tylko bohaterowie i prolog, ale w najbliższym czasie dodamy rozdział 1 :)
http://much-you-mean-to-me.blogspot.com/p/bohaterowie_6.html :)
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Rozdział XII.
~ Ewelina
Obudziłam się u siebie w pokoju. To pewnie Robert mnie tutaj przyniósł. Była 5 nad ranem. Nie mogłam zasnąć. Myślałam co mam zrobić. Czy mówić o tym rodzicom ? Przecież nic wielkiego się nie stało, a jak ich znam dadzą jej szlaban na pół roku. Czy mam jednak zataić to przed nimi ? Może gdyby oni z nią porozmawiali .. Długo biłam się z myślami. Spojrzałam na telefon i była 8:35. Napisałam Robertowi SMS, aby do mnie wpadł. Zaraz po tym poszłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się w luźne ciuchy. Zdecydowałam, że zadzwonię do Kuby.
- Cześć braciszku. Co tam ?
- A dobrze, dobrze. A u Ciebie i Mileny ?
- No już gorzej. Słuchaj mógłbyś przyjechać do Dortmundu ?
- Coś się stało ? - Zapytał przerażony.
- Nie. To znaczy tak. Ale nic wielkiego. Chciałabym abyś mi pomógł. Dałbyś radę ?
- Jasne. Wsiadam w najbliższy samolot.
- Daj mi znać kiedy będziesz, przyjadę po Ciebie na lotnisko i po drodze wszystko Ci wytłumaczę. Tylko proszę nie mów nic rodzicom, bo nie chcę żeby się martwili.
- Jasne. Do usłyszenia.
- Paa. - Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Słyszałam, że Milena była w łazience, więc poszłam do niej iść.
- Milena .. Mogę wejść ? - Zapytałam.
- Proszę. Czego chcesz ?
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co się wydarzyło ?
- Tak. Chciałam przespać się z Mario.
- Dziewczyno masz 17 lat ! Jeszcze nie pora na takie rzeczy ! - Głos podnosił mi się coraz bardziej.
- Nawet nie wiesz jak mnie pociąga. Jaki jest wspaniały.
- Właśnie, że wiem, bo kiedy tutaj przyjechałam też chciał się ze mną przespać, ale mu się udało. Po za tym on ma dziewczynę !
- I co z tego ? Nie interesuje mnie to.
- Nie. Mam dość. Przemyśl swoje postępowanie. - Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
~ Robert
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło w nocy. Nie wiem jak Mario mógł zrobić coś takiego. Po prostu w to nie wierzę. Jak dobrze, że w porę weszliśmy do tego pokoju. A Ewelina ? Jest przerażona tym, co mogło się stać. Boję się, że będzie się zadręczała. Będzie myślała, że to nie jest jej wina, a tak nie jest. Przecież nie miała na to wpływu. Kto by pomyślał, że ..
Nie mam pojęcia jak jej pomóc. Może porozmawiam z Mario ? Ale co to da ? Nie wiem czy z jego strony znaczyło coś więcej. Może chciał się z nią tylko przespać. Tak. To pewne. Przecież ma dziewczyną. A jeśli jej nie kocha ? Tak wiele pytać, a tam mało odpowiedzi.
Nad ranem Ewelina zasnęła mi na ramieniu, więc zaniosłem ją do łóżka, a sam wróciłem do siebie. Napisałem jej tylko SMS, żeby do mnie zadzwoniła, jeśli chciałaby porozmawiać. Już przed 9:00 na moim telefonie wyświetliła się wiadomość. Tak, to moja ukochana. Poprosiła mnie, abym przyjechał, więc po 5 minutach byłem u niej w domu.
- Cześć maleńka. - Chwyciłem ją w biodrach i przyciągnąłem do siebie.
- Hej. - Pocałowałem ją delikatnie w usta.
- Rozmawiałaś z nią ?
- Tak, ale to nic nie dało. Ona uważa, że nie zrobiła nic złego..
- Nie wiem co mam powiedzieć.
- Przytul mnie .. - Jak poprosiła tak też zrobiłem. Pocałowałem ją w czoło.
- Kocham Cię. - Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła.
- Jadłeś śniadanie ? - Zapytała.
- Nie. Chciałem jak najszybciej Cię zobaczyć.
- To chodź. Masz może ochotę na naleśniki ?
- Twoje ? Zawsze. - Usiadłem przy stole i przyglądałem się jak moja ukochana robi śniadanie. Gdy było gotowe położyła na stole i razem się zajadaliśmy.
- Ze względu, iż jestem cudownym mężczyzną - zaśmiałem się - pozmywam naczynia, a Ty odpocznij.
- Kochany jesteś. - Uśmiechnęłam się.
~ Ewelina
Po wspólnym śniadaniu mój kochany postanowił pozmywać naczynia, więc mogłam odpocząć. Usłyszałam dźwięk telefonu. Pobiegłam do pokoju, bo wiedziałam, że to Kuba.
- Halo ?
- Siostra będziemy dzisiaj o 17:00. Przyjedziesz do mnie ?
- Tak szybko ? Jasne, że będę ? Czyli przylecisz z Anitą ?
- Tak nie mogę jej zostawić.
- Jasne. Czekam. Do zobaczenia.
- Trzymaj się. - Odłożyłam telefon i zeszłam do salonu. Robert skończył sprzątać, więc przysiadł się do mnie. Rozmawialiśmy o piłce, o chłopakach z klubu o przyszłym sezonie. Dochodziła 12:00.
- Może obejrzymy jakiś film ?
- Z przyjemnością. - Włączyłam telewizor i jakąś komedię z wypożyczalni. Rozluźniłam się i było nam wesoło do pewnego momentu .. Zobaczyłam wystrojoną Milenę kierującą się do wyjścia z domu.
- A Ty gdzie się wybierasz ?
- Umówiłam się z Mario. A co zabronisz mi ?
- No widzisz jaka ona jest ?! - Krzyknęłam do Lewego i rozpłakałam się. - Tak ! Zabronię Ci ! Nie wolno Ci się z nim spotykać ! Wracaj do pokoju !
- Nie możesz mi tego zrobić !
- Właśnie, że mogę ! Jesteś moją siostrą i obecnie jesteś pod moją opieką. - Zakończyłam rozmowę, a siostra uciekła do pokoju. - Robert no ja z nią nie wytrzymam. Buntowniczka się znalazła !
- Wszystko będzie dobrze skarbie. - Przytulił mnie i dał mi całusa w czoło. - Oglądamy dalej.
- Tak. - Kontynuowaliśmy wcześniejszą czynność. Znów ktoś postanowił nam przerwać, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. - Otworzę. - Oznajmiłam. To był Mario.
- Co Ty tutaj robisz ?
- Przyszedłem do Mileny. Mówiła, że nie pozwoliłaś jej wyjść.
- Tak, to prawda. Ma szlaban.
- Wpuść mnie do niej. - Coraz mocniej pchał drzwi.
- Nie ! - Krzyknęłam. Wtedy przyszedł Lewy.
- Czego tutaj chcesz ?
- Spotkać się z Mileną.
- No to się nie spotkasz. Mario daj spokój. Przecież masz dziewczynę. Nie krzywdź ich obu.
- Dla Mileny jestem w stanie zostawić Kaśkę.
- Co Ty piepszysz ? Zrozum, że ona ma 17 lat. Za chwilę wróci do Polski, aby się uczyć i tyle z tego będzie. Daj już spokój.
- Nie. Wpuść mnie ! - Krzyknął dość głośno i popchnął Lewego.
- Wynoś się stąd ! - Powiedział zdenerwowany sytuacją Lewandowski.
- Przesuń się ! - Mario znów, tyle że mocniej pchnął mojego chłopaka. Wtedy ten uderzył go pięścią.
- Lewy ! - Przestraszyłam się.
- Co ty odwalasz ? - Zapytał Mario, ale nie zdołał usłyszeć odpowiedzi, bo Robert zamknął mu drzwi przed nosem.
- Nie musiałeś go bić. Nie warto. - Wróciliśmy do salonu. Postanowiłam trochę przygotować się do wyjścia, bo miałam jechać po Kubę. Ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż.
- Robert, mogę pożyczyć Twój samochód ?
- Jasne, a gdzie jedziesz ?
- Mam kilka spraw do załatwienia. - O niczym mu nie powiedziałam. - Do zobaczenia. - Pocałowałam go w usta, zabrałam kluczyki i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu, uruchomiłam silnik i ruszyłam na lotnisko. Na miejsce dojechałam punktualnie. Samolot wylądował. Czekałam chwilę, aż w końcu zobaczyłam mojego braciszka i tę jego dziewczynę. Przyznam, nie lubiłam jej, ale starałam się być dla niej miła.
- Cześć Kuuuuubuś !
- Cześć siostrzyczko ! - Rzuciłam mu się na szyję. - Tak się stęskniłem.
- Jaa też. - ' Odkleiłam się od niego '.
- Cześć Anita. - Uśmiechnęłam się.
- Siema.
- Jak lot ? - Zapytałam.
- Bardzo dobrze. Czemu chciałaś, abym przyjechał ?
- Stęskniłam się bardzo. - Uśmiechnęłam się.
- Nie ściemniaj. Dobrze wiem, że nie chodziło tylko o to.
- Masz racje. Chodźcie w samochodzie wszystkiego się dowiesz.- Wskazałam ręką na czarne samochód.
- Niezłe auto. Twoje ?
- Tak jakby.
- Nieźle Ci się powodzi.
- A żebyś wiedział. - Pomyślałam wtedy o związku z Robertem, w końcu nie każda dziewczyna ma takie szczęście jak ja. Po drodze powiedziałam Kubie co się wydarzyło i czego od niego oczekuję. Miałam nadzieję, że jemu uda się przemówić Milenie do rozsądki, żeby dała sobie z nim spokój. Znam Mario i wiem, że chciał się z nią tylko przespać.
- Jesteśmy na miejscu. Chodźcie przedstawię wam kogoś.
- Kochanie jesteśmy ! - Krzynęłam.
- ' My ' czyli kto ? - Zapytał ukochany.
- Kuba i Anita. Mój brat i jego dziewczyna. Przepraszam, że nie uprzedzałam wcześniej. Nie wiedziałam co mam zrobić. Kuba, Anita, poznajcie mojego chłopaka - Roberta.
- Czy to Robert Lewandowski ? Nie wieżę ! - Zaczęła krzyczeć Anita.
- Nie krzycz tak. - Powiedział brat. - Jestem Kuba. - Podał rękę Robertowi.
- Kuba gra w Lechu Poznań. Też kocha piłkę nożną. - Oznajmiłam.
- Mam nadzieję, że kiedyś zajdę tak daleko, jak Ty.
- Nie podlizuj się młody. - Zaśmiałam się. - Pogadacie sobie potem, teraz masz coś innego do zrobienia.
- Oczywiście. - Powiedział i podreptał na piętro.
~ Milena
Chciałam wyjść z Mario, a ona mi nie pozwoliła. Myśli sobie, że jest moją matką i może mi rozkazywać. Podoba mi się i go lubię. Między nami zaiskrzyło. Mam nadzieję, że będziemy razem. Która z dziewczyn nie chciałaby być z Mario Goetze ? Na pewno nie ja. Leżałam na łóżku i słuchałam muzyki, gdy nagle ktoś wszedł do mojego pokoju ?
- Kuba ? Co tu robisz ?
- Cześć siostrzyczko. Miłe powitanie. Cieszysz się na mój widok, nie ? - Powiedział oschle.
- Ewelina Cię na mnie nasłała ?
- Ona się o Ciebie martwi. Musimy poważnie porozmawiać ..
_______________________________________________________
Wiem, miał być już dawno, ale nie miałam siły, by go dokończyć. Ale teraz jest ;) Zapraszam do komentowania :)
poniedziałek, 29 lipca 2013
Rozdział XI.
~ Ewelina
Była godzina 18:40. Marco z Anią pojechali już do siebie. Stwierdziłam, że już czas, aby zacząć się zbierać. Robert jak zwykle gnił przed telewizorem, grając w fifę.
- Kochanie, jedź już do domu się przebrać do wyścia. - Popatrzyłam w jego stronę.
- A pomożesz mi coś wybrać ?
- Zawsze świetnie się ubierasz i tym razem dasz radę. Ja muszę iść po Milenę. Ciekawe czy jest już gotowa. - Pocałowałam ukochanego w usta. Masz 5 minut ! - Powiedziałam, gdy ten wychodził z domu.
Poszłam do swojego pokoju i wyjęłam z garderoby spodenki oraz t-shirt. Zastanawiałam się jakie wybrać buty, ale postawiłam na conversy. Naturalnie założyłam bransoletkę od Roberta. Poszłam do łazienki zrobić delikatny makijaż, a spięłam w niesforny kok. Całość komponowała się całkiem nieźle. Byłam ciekawa czy moja siostra jest gotowa, dlatego też udałam się do jej pokoju.
- Milena ! Jesteś już gotowa ? - Mówiłam przekraczając próg pokoju.
- Taak. Jak wyglądam ? - Obróciła się wokół własnej osi.
- Wow. Wyglądasz świetnie. - Byłam po wrażeniem. Wyglądała prześlicznie. Założyła białą bluzke, spod której wydać było biustonosz z ćwiekami, morelową spódniczkę i czarne buty. Włosy miała rozpuszczone. Całość dopełniał delikatny makijaż. - Ooo to chyba wrócił Robert. - Powiedziałam, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. - Pójdę do niego. - Oznajmiłam i udałam się do ukochanego.
- Świetnie wyglądasz. - Powiedział łapiąc mnie w talii. - Jak zawsze zresztą. - Przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach pocałunek.
- Ty też sobie poradziłeś. - Muszę przyznać, że znakomicie wyglądał. Miał na sobie jeansowe spodnie, koszulę i Vansy. Tak. Robert Lewandowski miał na sobie Vansy ! Sama nie mogłam w to uwierzyć. - Kto jest boski ? Robert Lewandowski ! - Zaśmiałam się z ukochanego. Na schodach pojawiła się Milena.
- Wszyscy gotowi ? No to pakujcie się do samochodu. - Rzekł Lewy. Wyszliśmy z domu i punktualnie byliśmy na miejscu. Po chwili zjawiła się reszta gości mianowicie: Marco z Anią, Łukasz z Ewą, Kuba z Agatą i Mario. Zdziwiło mnie to, że Goetze był sam. Bez towarzystwa swojej dziewczyny. Postanowiłam że przedstawię wszystkim moją siostrę.
- Milena to jest Łukasz, Ewa, Agata, Kuba i Mario. Milena to moja młodsza siostra. - Oznajmiłam wszystkim.
- Nie mogłaś powiedzieć, że nie będziemy tu sami ? - Zapytała mnie, szepcząc do ucha.
- Niespodzianka.
- Jesteś cudowna.
- Wiem. - Uśmiechnęłam sie. - Wiem też, że zawsze chciałaś poznać Mario.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Idź się bawić.
Impreza rozkręcała się na dobre. Z tego co widziałam Milena zaprzyjaźniła się z Mario. Dużo ze sobą rozmawiali i tańczyli. Ja też bawiłam się świetnie. Lewy doskonale tańczył. Dochodziła 2. Wspólnie postanowiliśmy przenieść się z imprezą do domu Mario.
~ Milena
Mario był bardzo fajny. Polubiłam go, mieliśmy wspólne tematy. Uwielbiałam jego styl, zawsze świetnie się ubierał. Długo gadaliśmy. Kiedy przenieśliśmy się do domu Mario, postanowiliśmy udać się w jakieś spokojniejsze miejsce jego domu, bo nie ukrywam, że pozostali goście byli bardzo głośno. Poszliśmy więc do jego pokoju.
- Piękny dom.
- Dziękuję. A mówiłem Ci już, że pięknie wyglądasz ? - Zapytał.
- Tak, kilka razy. No tak, może to trochę odważny..
- Cudowny i pociągający. - Nie zdążyłam skończyć bo ten mi przerwał. Złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że znalazłam się u niego na kolanach. Złapał mnie w talii.
- Jesteś przepiękna. - Nie przestawał mnie komplementować.
- Nie no co Ty. Jesteś Mario Goetze. Nie mów tak do byle kogo. Możesz mieć każdą.
- Nie jesteś byle kim. Jesteś inna. - Powiedział, odgarniając kosmyk moich blond włosów. Patrzył mi prosto w oczy.
- Jestem zwykłą nastolatką.
- Nastolatką jesteś, ale jak dla mnie niezwykłą. - W tej chwili złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Nie zaprzeczę. Podobało mi się. Odwzajemniałam jego pocałunki. Nagle oderwałam się od niego.
- Mario ja ..
- Nic nie mów skarbie. - Włożył ręce pod moją bluzkę i błądził po brzuchu. - Dlaczego tak na mnie działasz ? Tak cholernie mnie pociągasz. Milena pragnę Cię. Pożądam Cię. - Po tych słowach całkiem zgłupieliśmy. Mario ściągnął mi bluzkę I zaczął mnie całować po szyi. Opadliśmy na łóżko. Nie pozostawałam dłużna i ściągnęłam mężczyźnie koszulkę. Mario wstał i zdjął spodnie, a potem zsunął ze mnie spódnicę. Położył się na mnie i namiętnie mnie całował. Czułam, że jest mega napalony, ale był bardzo delikatny.
~ Ewelina
Zabawa była świetna. Byliśmy z znakomitych humorach.
- Kochanieeee .. - Zawołał Robert.
- Słucham Cię ..
- A dlaczego Ty nie ubrałaś takiego biustonosza jak Milena ?
- A po co miałabym ubierać taki sam ?
- No bo wiesz .. - Wtedy na mnie popatrzył i poruszał brwiami. Przybliżył się do mnie i zaczął mnie namiętnie całować.
- Idziemy do sypialni Mario ? - Mówił między pocałunkami.
- A nie będzie na nas zły ?
- Myślę że nie. - Wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Gdy zniknęliśmy z punktu widzenia gości kontynuowaliśmy pocałunki. Robert całował mnie po szyi, a mnie to strasznie łaskotało, wiec sie głośno śmialiśmy. Kiedy byliśmy przed pokojem usłyszeliśmy, że nie jesteśmy tam sami, ale już za późno. Lewy otworzył drzwi a tam ...
A tam na łóżku w samej bieliźnie leżeli Mario i Milena. Kiedy zorientowali się, że nie są sami pospiesznie wstali i się ubierali.
- Milena co to ma znaczyć ? - Zapytałam.
- Ja .. No bo .. Ja chciałam ..
- To moja wina ! - Powiedział Mario.
- A Ty siedź cicho ! - Wrzasnęłam. - Nikt Cię o zdanie nie pytał ! Milena co ty wyprawiasz ?! Dobrze się czujesz ?! Masz 17 lat i już wskakujesz pierwszemu lepszemu chłopakowi do łóżka ? Zdajesz sobie sprawę, że to się mogło źle skończyć ? Nie skończyłaś szkoły nawet !
- Oj mówisz jak mama.. - Marudziła.
- Cicho bądź ! Nie skończyłam ! Będę jak mama, bo jak widać coś sobie pomyliłaś ! Wiesz kto to jest ? To jest Mario Goetze ! Najprzystojniejszy chłopak chyba w całych Niemczech ! On może mieć każdą ! KAŻDĄ ! Jesteś tak głupia ?! Zabawi się Tobą i Cię zostawi !
- Ewelina, ja .. - Chłopak chciał mi przerwać.
- Zamknij się Goetze ! Czy Ty wiesz, że on na dziewczynę ?!
- Co ? - Nie mogła uwierzyć.
- O proszę. Takie ' małe ' kłamstewko na początek. Zdradził ją, zdradzi i Ciebie ! Po to tutaj przyjechałaś, aby przespać się ze sławnym piłkarzem ?! Nie, nie, nie. Po prostu nie wierzę. Moja siostra puszcza się z gwiazdą futbolu.
- A Ty z Robertem to co ? On też jest sławnym też może mieć każdą !
- Nie przeginaj młoda !
- Ja nie chcę mieć każdej. Chcę mieć Twoją siostrę. - Robert podał mi rękę.
- A może on też kłamie ? Tak tylko mówi.
- Ja w porównaniu do Ciebie nie wskoczyłam mu do uszka tego samego dnia, co go poznałam. Znamy się miesiąc, a ja mimo to jeszcze nie jestem gotowa. Mam 20 lat i uważam, że to nie czas. A Ty masz 17 lat i ..
- Nic nie zrobiliśmy !
- Przestań ! Co by było gdybyśmy tutaj nie weszli ? Przespałabyś się z nim na 100 % !
- Ale ja ..
- Nie ! Nic już nie mów ! Do samochodu w tej chwili ! - Młodsza siostra wyszła z pokoju. - A po Tobie Mario nie spodziewałabym się tego. Nie zbliżaj się do niej. - Robert otarł moje policzki z łez i zeszliśmy do wszystkich, aby się pożegnać.
- Ewelina co się stało ? - Zapytał dyskretnie Marco. - Przed chwilą Milena wybiegła cała zapłakana. Teraz Ty. Coś nie tak ?
- Wszystko nie tak. Moja siostra wskoczyła do łóżka chwilę wcześniej poznanemu słynnemu piłkarzowi. Nie wiem co by było gdybym nie weszła do tego pokoju .. - Rozpłakałam się, a Marco mnie przytulił. Przy nim czułam się bezpiecznie. Przy Robercie też, ale inaczej. Robert to mój chłopak, a Marco najbliższy przyjaciel. Wiedziałam, że mogę mu zaufać, że on będzie utrzymywał to w sekrecie.
- Dasz radę. Jesteś silna. Jeśli będziesz mnie potrzebowała, wiesz gdzie jestem. O każdej porze.
- Dziękuję Ci. - Pocałowałam go w policzek.
- Kocham Cię. - Uśmiechnął się do mnie tak, że od razu polepszył mi się humor. Tylko on tak potrafił.
- Ja Ciebie też. Wiesz, że jesteś dla mnie jak brat ? Zawsze chciałam mieś starszego brata.
- To już go masz mała. - Przytulił mnie mocno.
Pożegnaliśmy się z wszystkimi i wyszliśmy z domu. W samochodzie panowała cisza. Nikt nic nie mówił. Weszliśmy do domu.
- Milena usiądź. - Rozkazałam jej.
- Proszę Cię nie dzwoń do mamy.
- Jak mogłabym to przed nią ukryć ?
- Błagam Cię.
- Nie wiem. Nie wiem co zrobię. Muszę nad tym pomyśleć. Na razie masz szlaban. Tak jesteś w Dortmundzie na wakacjach, powinnaś zwiedzać miasto, ale nie. Będzie inna okazja. Teraz idź do swojego pokoju i przemyśl to, co zrobiłaś. Dziewczyna wstała z sofy i podążyła schodami na piętro.
- Kochanie chodź do mnie. - Zawołał mnie mój ukochany.
- Robert ja tego nie wytrzymam. Było tak dobrze, a teraz ? Nie mam siły do niej. Chciała się z nim przespać.. - Mówiłam przez łzy.
- Już cichutko kochanie. - Pocałował mnie w czoło. Zobaczysz, że Milena zrozumie, że źle postąpiła.
- Ja już jej przygotują karę.. A Marco .. ?
- Ja się już nim zajmę.
- Kocham Cię. - Byłam zmęczona, więc zasnęłam na ramieniu Roberta.
***
No to ten :) XI. Coś się w końcu dzieje :) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ;-)
Proszę was o komentowanie, bo to bardzo pomaga w pisaniu, a jak widać coś slabo mnie wspierwacie..
poniedziałek, 15 lipca 2013
Rozdział X.
~ Ewelina
Obudziłam się koło 9:00. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co działo się poprzedniego wieczora. Rozmyślałam nad tym, dlaczego potrzebowaliśmy aż tyle czasu, żeby zrozumieć jak bardzo się kochamy. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon. To Robert.
- Cześć skarbie.
- No heej.
- Jak się spało ? - Zapytał.
- Bardzo dobrze, a tobie ?
- No też. Co dzisiaj robisz ?
- No raczej nic. Leniuchuję.
- To poleniuchujemy razem, ale wcześniej pójdziesz ze mną na trening. - Powiedział zadowolony.
- Ale mi się nie chce.
- Kotek nie marudź. Będę za 30 minut. Do zobaczenia.
- No paa. - Rozłączyłam się. Wstałam i trochę się ogarnęłam. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Zaczęłam robić śniadanie, gdy do domu wparował Lewy.
- Czeeść mała.
- Dzień doberek. - Podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował.
- Za co to ?
- Teraz tak już będzie zawsze. - Uśmiechnęłam się, a ten przywarł mnie do ściany i zaczął namiętnie całować.
- Kochanie nie za dużo tych czułości ? - Delikatnie go od siebie odepchnęłam.
- Kilka dni temu mogłem sobie o tym pomarzyć. Daj mi się tobą nacieszyć.
- Co za dużo to nie zdrowo. - Puściłam mu oczko. - Jadłeś coś ? Chcesz kanapkę ?
- Nie, dziękuję. Jedz i zaraz jedziemy.
- Jasna sprawa. - Zjadłam kanapki i napiłam się soku, po czym wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na stadion. Gdy byliśmy na miejscu trochę się zestresowałam.
- Ciekawe co powiedzą chłopacy jak nas razem zobaczą.
- Co powiedzą, to powiedzą. Przejmujesz się ?
- Nie. Kocham Cię, wiesz ?
- Taak wiem. Ja Ciebie też. Chodźmy. - Byliśmy już na murawie. Trzymaliśmy się za ręce. Wszyscy już byli. Lewy mnie pocałował i powiedział:
- Będą gadać, ale im przejdzie. - Szliśmy dalej. Dołączyliśmy do wszystkich i usłyszeliśmy:
- Awwww.. No no no Lewy gratulacje.
- A więc wczorajszy wieczór się udał. - Powiedział Marco. - Gratulacje mała. - Podszedł i pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję. Za wszystko. Jesteś kochany. - Przytuliłam go mocno.
- A ja to co ? - Przybiegł Mario i przytulił się do mnie.
- Gratulacje i szczęścia wam. - Powiedzieli chłopcy.
- Ej a czy wy przypadkiem nie macie treningu ? - Próbowałam zmienić temat. Nie lubiłam takich scen.
- No właśnie chłopaki ! Do roboty ! - Pojawił się trener. Jak zwykle banda dzieciaków zachowywała się masakrycznie. Ale przynajmniej było się z czego pośmiać. 2 godziny szybko zleciały i ani się nie obejrzałam, a razem z Lewym byłam już w domu.
- Co robimy ? - Zapytałam.
- Noo możemy pooglądać jakiś film, zagrać w coś, przejść się, isć do kina, albo na basen. Wybieraj. - Puścił mi oczko.
- Film. Zdecydowanie wybieram film. A pamiętasz jak razem oglądaliśmy 3 metry nad niebem ?
- Tego się nie da zapomnieć.
- Co powiesz na ' Tylko Ciebie chce ' ?
- Jestem za. - Włączyliśmy film. Wtuliłam się w mojego ukochanego. W pewnym momencie Robertowi telefon.
- Nie odbierzesz ? - Zapytałam.
- Nie.
- Odbierz, może to coś ważnego.
- Leżysz we mnie wtulona, więc nie możesz dzwonić, a co może być ważniejszego od Ciebie ? - Pocałował mnie w usta.
- A teraz mi się przypomniało, że ja sama muszę zadzwonić. Przypomnij mi jak skończy się film, dobrze ?
- Jasne skarbie. - Kontynuowaliśmy oglądanie. Po skończonym filmie zadzwoniłam do siostry. Okazało się, że o 16:00 będzie w Dortmundzie. Miałam po nią jechać na lotnisko.
- Kochanie mogłabym pożyczyć Twój samochód ? Muszę pojechać po siostrę na lotnisko.
- A nie możemy pojechać razem ?
- Milena jest Twoją fanką. Mogłaby doznać szoku na lotnisku. Mam pewny pomysł, jak zrobić jej niespodziankę. Muszę tylko zadzwonić do Ani i Marco. - Zaczęłam mówić, co planuję.
- Niezły pomysł. Podoba mi się. - Zadzwoniłam do przyjaciółki. Zgodziła się. Chwilę potem para była już u mnie w domu, a ja z Lewym przedstawiłam im mój plan. Dochodziła 15:30. Przebrałam się i wraz z Anią pojechałam na lotnisko. Było tam mnóstwo ludzi, ale ja nie mogłam dostrzec mojej siostry. W końcu zobaczyłam ją, a ta do mnie podbiegła.
- Cześć kochana !
- Witaj. - Ucałowałam ją w policzek.
- Tak długo się nie widziałyśmy. Tęskniłam.
- Ja za tobą też mała. - Przytuliłam ją mocno.
- Cześć Ania. - Milenia przywitała się z moją przyjaciółką.
- Hej. Świetnie wyglądasz. - Uśmiechnęła się. Ania i Milena zawsze się lubiły.
- Co, jedziemy do domu ? Jesteś zmęczona ? Jak lot ?
- Bardzo chętnie. Jestem trochę śpiąca.
- No to chodźmy. - Poszyłyśmy na parking. - Zapraszam do samochodu. - Wskazałam placem czarny, sportowy samochód.
- To twój ? - Zapytała zdziwiona siostra.
- Nie, na razie mnie na takin nie stać. - Zaśmiałam się.
- To czyj ?
- Zobaczysz. - Uśmiechnęłam się. Wsiadłyśmy do samochodu i lada chwila byłyśmy pod domem.
- Dajcie mi chwilę muszę napisać sms.
- A nie możesz w środku ?
- Nie. - Puściłam oczko Ani i szybko napisałam sms.
- Wchodźmy. Zostaw walizki w samochodzie, potem po nie wrócimy.
- Ok. - Weszliśmy do domu, a ja kazałam się rozgościć siostrze.
- Chcecie coś do picia ?
- Nie, dziękuję powiedziała Ania.
- A ja poproszę sok pomarańczowy. - Weszłam do kuchni, a tam siedział Marco i Robert. Nalałam soku i zabrałam ciastka. Chciałam je tylko posypać cukrem pudrem, ale był na półce u samej góry, więc poprosiłam Roberta, żeby mi go podał. Marco, jak to Marco chciał mu zrobić kawał i uderzył go lekko w brzuch. Wtedy Lewy upuścił cukier i razem z Marco byli cali biali. Zaczęliśmy się śmiać. Nie mogłam się opanować. Tak śmiesznie wyglądali.
- Ej, bo nas usłyszą.
- Oj tam, oj tam. - Zaśmiali się.
- Jak wy wyglądacie. Jak małe dzieci. - Pocałowałam Roberta w usta.
- Mmm.. Słodko.
- Widzisz. Wyglądamy jak małe dzieci, ale za to jesteśmy słodsi, niż zwykle. - Robert poruszał brwiami.
- Lewandowski ! My nie możemy być bardziej słodsi, niż jesteśmy.
- Znów się zaśmialiśmy.
- Ej ja też chce buziaka. - Powiedział Marco.
- No chodź przyjacielu. - Robert rozłożył ręce i znów wybuchnęliśmy śmiechem.
- Robert, nie żeby coś, ale wolałbym od Eweliny. - Wtedy dałam Marco buziaka w policzek.
- Ciastek nie będzie. Tylko sok jej musze dać, bo nie ma już więcej cukru pudru.
- Mam być zazdrosny ? - Zapytał Lewy. Chodziło mu o buziaka, którego dałam Marco. Wtedy podeszłam do Roberta i namiętnie go pocałowałam.
- Mmm. Czy to oznacza, że nie ? - Znów go namiętnie pocałowałam.
- Nie. - Szepnęłam mu do ucha i wyszłam z kuchni.
- Co tak długo ? - Zapytała Milena.
- Nie mogłam znaleźć soku. - Zaczęłam się śmiać, a Ania ze mną ?
- Z czego się śmiejecie ?
- Aaa nieważne. - Ania puściła mi oczko.
- A z kim się tam śmiałaś ?
- Ja się śmiałam ? Wydaje Ci się. To może radio.
- Możliwe.
- Proszę sok.
- Dziękuję.
- Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Jaką ?
- Za chwilę zobaczysz. Kochanie ! - Zawołałam. Wtedy z kuchni wyszedł Robert.
- Czy to .. ? - Milena nie mogła uwierzyć.
- Tak to Robert Lewandowski. - Mężczyzna podszedł do mnie i objął mnie jedną ręką.
- A co on tutaj robi ? - Zapytała zdziwiona. Wtedy mój ukochany mnie mocno pocałował.
- To mój chłopak. - Uśmiechnęłam się.
- No nie wierze.
- To uwierz. - Puściłam jej oczko.
- Cześć, jestem Milena.
- Siema. Miło mi.
- Kochanie jaka powaga. Masz jeszcze cukier puder na policzku. - Zaśmiałam się i delikatnie wytarłam policzek.
- To z nim śmiałaś się w kuchni ? Dlatego tak długo tam siedziałaś. Siostra. Ty to się umiesz ustawić.
- Twoja siostra niesamowicie zawróciła mi w głowie. - Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Nie do końca z nim. Mam jeszcze jedną niespodziankę. Ale to już bardziej Ani sprawa.
- Skarbie ! - Zawołała Ania. Wtedy z kuchni wyszedł Marco. Milenia, aż usiadła z wrażenia.
- To sen ?
- Nie, to nie sen. Poznaj Marco, chłopaka Ani.
- Cześć, Milena jestem.
- Miło mi. - Uśmiechnął się.
- Nie no nie moge w to uwierzyć.
- To zacznij. Teraz będziesz ich widywać codziennie. Aż będziesz miała ich dosyć.
- Nigdy w życiu. A kogo jeszcze trzymasz w kuchni siostrzyczko ?
- To już wszyscy.
- Ty kochanie masz mnie dosyć ? - Zapytał Robert.
- No nie wiem nie wiem. - Wtedy wziął mnie na ręce i niósł gdzieś do góry.
- Ej co Ty robisz ?
- Idę. - Wszedł do mojego pokoju i położył mnie na łóżku. - I co teraz ? - Zaczął mnie całować.
- A teraz się całujemy. - Zaśmiałam się.
- I co dalej ? - Włożył mi rękę pod bluzkę i dotykał mojego brzucha.
- Dalej już nie musisz. - Odepchnęłam go od siebie i wystawiłam język. - Chodźmy do nich.
- Ale kotkuuuuuu..
- Nie marudź. - Zeszłam na dół.
- Naprawdę masz mnie dość ? - Zapytał i zrobił minę zbitego psa.
- No żartowałam misiu. - Pocałowałam go w policzek. - A teraz młoda odpocznij chwile, bo o 20:00 idziemy na impreze. Poznasz kilka osób.
- Jasne. - Marco przyniósł walizkę z samochodu, a ja pokazałam Milenie jej pokój.
- No to odpocznij chwile. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, jestem na dole.
- Ewelina.
- Tak ?
- Jak to się stało, że jesteś z Robertem ? Przecież nigdy go nie lubiłaś.
- Pomyliłam się co do niego. Długa historia, kiedyś Ci o tym opowiem.
____________________________________
No i jest 10 :) Przydługawy no i taki trochę smętny, ale w następnym powinno być coś ciekawszego :) Takie mam plany ;) Proszę o wyrażanie swojej opinii o rozdziale w komentarzach :)
Chciałam was poprosić, abyście polubili stronę na facebooku: https://www.facebook.com/JaramsieLewandowskimiReusem?fref=ts :)
Jest to dla mnie ważne. ;)
Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy czytają moje wypociny. ;)
czwartek, 4 lipca 2013
Rozdział IX.
~ Robert
Kiedy zobaczyłem jak Ewelina i Marco się przytulają myślałem, że zwariuję. Kochałem ją nad życie i nie mogłem znieść myśli, że ona i Reus.. Kamień spadł mi z serca kiedy dowiedziałem się, że między nimi nic nie ma. Zdziwiły mnie tylko słowa Eweliny: ' A Tobie też się układa. '; ' Przecież byłeś na randce z jakąś dziewczyną '. Nie mam pojęcia o co jej chodziło. Kiedy wychodziłem, a ona mnie zawołała już myślałem, że chce mi powiedzieć coś ważnego. Myliłem się.
W każdym bądź razie doszedłem do wniosku, że muszę jej powiedzieć co czuję. Już dłużej nie wytrzymam.
~ Ewelina
Wstałam o 9:00. Trening był o 11:00, więc miałam sporo czasu. Ubrałam krótki spodenki, białą bokserkę ' Jack Daniel's ' i białe conversy. Na stadion poszłam pieszo. Dotarłam o 10:30. Nikogo jeszcze nie było, więc usiadłam na murawie. Chwilę potem ktoś z tyłu zasłonił mi oczy. Na początki się przestraszyłam, ale po chwili zorientowałam się że to Marco.
- Reus ! Chcesz żebym dostała zawału ?
- Nie przeżyłbym tego skarbie. - Puścił mi oczko i ucałował mnie w policzek. - Mówiłem już, że Cię kocham ?
- Taak mówiłeś, już wiele razy. Ja Ciebie też .. - Przytuliłam go mocno. - Co ja bym bez Ciebie zrobiła ?
- No nie wiem, nie wiem. Chciałeem zaprosić Cię dzisiaj na kolację.
- Na kolację ? Co kombinujesz ?
- Jaa ? Nic nie kombinuję. Będę u Ciebie o 19:40.
- Ok, może być. A z jakiej to okazji ?
- Zobaczysz. Musisz tylko pięknie wyglądać. - Uśmiechnął się i po krótkim zastanowieniu kontynuował - Jaki ja niemądry. Przecież Ty zawsze pięknie wyglądasz. - I uderzył się ręką w czoło.
- Marco, Marco .. Ty to wiesz jak człowieka rozśmieszyć. Idź już do szatni. - Po chwili wszyscy chłopcy wyszli na murawę i zaczęli trening. Ja zrobiłam im kilka zdjęć. Wyszły świetnie. Po 2 h chłopcy byli wykończeni. Leżeli na murawie jak martwi.
- Zrobiłam Wam kilka zdjęć. Chcecie zobaczyć ?
- Jasne ! - Odpowiedzieli. Pokazałam im wszystkie zdjęcia. Niektóre były bardzo śmieszne, więc i nie zabrakło śmiechu. Po chwili zadzwonił do mnie telefon. To była Milena.
- Cześć siostra !
- No siema mała. Co tam ?
- Fajnie, fajnie. Chciałam zapytać czy mogłabym przyjechać do Ciebie do Dortmundu na kilka dni.
- No jasne ! Wpadaj kiedy chcesz. Daj tylko znać, żebym mogła Cię odebrać z lotniska. Do zobaczenia.
- Pa.
- Kto to ? - Zapytał Marco.
- Moja siostra. Odwiedzi mnie w najbliższym czasie.
- W ładna ta siostra ? - Zapytał Mario !
- Goetze !
- No co ? Pytam tylko. - Wszyscy się zaśmiali.
- Zobaczysz. Dobra zbierajcie się już.
- Do zobaczenia. - Szepnął do mnie Marco, a ja się uśmiechnęłam. Byłam ciekawa z jakiej okazji ta kolacja. Do domu wróciłam taxówką. Nudziło mi się, więc oglądałam telewizję. O 16:00 zadzwoniłam do Ani i umówiłam się z nią na kawę u mnie w domu. Powiedziała mi, że z Marco układa jej się świetnie i chciałaby tylko, żebym ja zeszła się z Robertem. W tamtej chwili pomyślałam sobie ' Ja też bym chciała ' ..
Pożegnałyśmy się przed 18:00. Ja wzięłam prysznic i zaczęłam się szykować. Ubrałam nową sukienkę, miętowe buty i zabrałam ze sobą kopertówkę. Założyłam też kilka dodatków; m.in. bransoletkę. Delikatnie się pomalowałam. Marco przyjechał punktualnie. Zadzwonił dzwonkiem, a ja do niego wyszłam. Otworzyłam drzwi a ten dziwnie na mnie patrzył.
- Coś nie tak ?
- Nie, nie. Wszystko świetnie. Wyglądasz prześlicznie.
- Dziękuję. - Ucałowałam go w policzek. - Idziemy ?
- Dziękuję. - Ucałowałam go w policzek. - Idziemy ?
- Jasne, chodź. Ale wcześniej zawiąże Ci oczy.
- Ale po co ?
- Ale po co ?
- Żebyś nie wiedziała, gdzie jedziemy. - Popatrzyłam na niego podejrzliwie. - Ufasz mi ?
- Doskonale wiesz, że tak. Jak nikomu innemu.
- To nie bój się.
- Zgoda. - Wsiadłam do samochodu z zawiązanymi oczyma. Byłam ciekawa gdzie mnie zabierze.
- Zgoda. - Wsiadłam do samochodu z zawiązanymi oczyma. Byłam ciekawa gdzie mnie zabierze.
- Jesteśmy na miejscu. - Rzekł po chwili.
- Czyli mogę zdjąć tę chustkę z oczu ?
- Nie. Jeszcze nie. Bądź cierpliwa. - Wyszliśmy z samochodu.
- No teraz już możemy zdjąć chustkę. - Przede mną był pięknie nakryty stół.
- Zaaraz wracam. - Powiedział Marco i szybko wyszedł. Zorientowałam się, że to dom Roberta. Co on robi ? Zaprasza mnie na kolację, zostawia mnie samą i gdzieś ucieka. Stałam tak, gdy ktoś za mną stanął.
- Zaaraz wracam. - Powiedział Marco i szybko wyszedł. Zorientowałam się, że to dom Roberta. Co on robi ? Zaprasza mnie na kolację, zostawia mnie samą i gdzieś ucieka. Stałam tak, gdy ktoś za mną stanął.
- Robert ? Co Ty tu robisz ? - Był w garniturze.
- To mój dom. - Uśmiechnął się.
- Tak, wiem ale .. - Przerwałam, bo ten tak jak Marco dziwnie mi się przyglądał. - Coś ze mną nie tak ? Czemu tak dziwnie się na mnie patrzysz ?
- Wszystko ok. Wyglądasz nieziemsko.
- Dziękuję. - Wtedy właśnie pojawił się Marco.
- Powodzenia mała. Kocham Cię. - Szepnął mi do ucha i wyszedł. Teraz już zrozumiałam. Ta kolacja to dla mnie i dla Roberta. Zaskoczyło mnie to.
- Usiądź proszę. - Powiedział Robert wskazując na stół pełen pyszności. Usiadłam na wyznaczonym miejscu. [...]
- Kolacja była przepyszna. - Uśmiechnęłam się.
- Cieszę się, że Ci smakowało.
- Z jakiej to okazji ?
- Mam dla Ciebie niespodziankę. - Powiedział tak jakby chciał zmienić temat. - Ale nie tutaj. Musimy gdzieś jechać. Chodź założę Ci chustkę.
- Znowu ? Marco też mi ją zakładał.
- Bo nie chciałem, żebyś się zorientowała przed czasem o co chodzi. - Lewandowski założył mi chustkę. Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy ..
Po krótkiej chwili byliśmy na miejscu. Czułam, że wsiadamy do jakiejś windy. Robert prowadził mnie za rękę. Po chwili znajdowaliśmy się na jakimś balkonie.
- Jesteśmy na miejscu. - Odwiązał mi chustkę. Gdy to zobaczyłam nie wiedziałam co powiedzieć.
- Jejku .. Nie wiem co powiedzieć ..
- Ale ja wiem. Ewelina od dawna chciałem Ci to powiedzieć. Kocham Cię. Myślałem, że mi przejdzie, ale nie. Jesteś wyjątkowa i niepowtarzalna. - Kiedy mi to powiedział łzy zaczęły mi napływać do oczu. Czego chcieć więcej ? Jestem z najważniejszą dla mnie osobą. Mało tego. Ta osoba właśnie wyznała mi miłość. Stoję na balkonie przed blokiem, na którym widnieje serce. W niektórych oknach zapalonych świateł stoją ludzie i przyglądają się nam. Odebrało mi mowę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wtedy pocałowałam Roberta i powiedziałam:
- Robert. Ja Ciebie też kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo..
***
Ta chwila była cudowna.
- Tak długo na to czekałam. - Uśmiechnęłam się. - Dziękuję.
- Wiesz Ewelina, ja Ci pokażę mężczyznę, jakiego jeszcze nie znasz.. - Wtedy mocno mnie przytulił. - Poczekaj chwilę. Mam coś dla Ciebie. - Przyniósł jakieś pudełeczko. W środku była bransoletka z zawieszką, na której było wygrawerowane:
* Ewelina & Robert *
30.07.2013 r.
30.07.2013 r.
- Dziękuję, jest cudowna. - Byłam zachwycona.
- Jeszcze coś dla Ciebie mam. - Przyniósł koszyk z truskawkami i szampana. - Masz może ochotę na małą przekąskę ?
- Bardzo chętnie. - Siedzieliśmy i zajadaliśmy się przepysznymi truskawkami. Robert włączył muzykę.
- Czyje to mieszkanie ? - Zapytałam zaciekawiona.
- Czyje to mieszkanie ? - Zapytałam zaciekawiona.
- Moje.
- Po co Ci mieszkanie, skoro masz swój dom ?
- To mieszkanie jest moje od dzisiaj. Wynająłem je specjalnie na tę okazję. - Wtedy go pocałowałam.
- A skąd wiedziałeś, że Twój plan wypali ?
- Nie wiedziałem. - Uśmiechnął się. - Mówiłem już, że ślicznie wyglądasz ?
- Tak, mówiłeś.
- To powtarzam po raz kolejny. Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, Ty też. Pora zbierać się do domu.
- Jeśli chcesz możemy spać tutaj.
- Jeśli chcesz możemy spać tutaj.
- Nie. Przepraszam wolałabym wrócić do siebie.
- Oczywiście księżniczko. - Lewy zawiózł mnie do domu i odjechał.
~ Robert
Ten wieczór był wyjątkowy. Nareszcie powiedziałem jej co czuję. Myślałem, że już nigdy się nie odważę, a jednak .. Mam nadzieję, że teraz wszystko się ułoży po mojej myśli.
__________________________
I jak się podoba ? :) Ewelina z Robertem cieszycie się ? ;-* Przy okazji zapraszam Was na fanpage:
poniedziałek, 1 lipca 2013
Rozdział VIII.
~ Ewelina
Wróciłam do domu koło 15:00. Podwiózł mnie Marco. Postanowiłam, że pójdę do sklepu kupić sobie jakąś sukienkę na dzisiejszy wypad. Po 40 minutach zdecydowałam, że kupię czarną sukienkę z kołnierzykiem. Chciałam kupić jeszcze sobie białe buty i po krótkiej chwili znalazłam odpowiednie. Wróciłam do domu o 18:15. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się szykować. Rozpuściłam włosy, które delikatnie mi się podkręciły. Ubrałam zakupione rzeczy. Z szafy wzięłam tylko białą kopertówkę i srebrną bransoletkę. Włączyłam na chwilę komputer. Na skype był mój braciszek. Zaraz do mnie zadzwonił.
- Siema siostra !
- Cześć młody. Jak tam ? - Uśmiechnęłam się.
- Dobrze, dobrze. Jak tam w Dortmundzie ? Coś ty taka wystrojona ?
- W Dortmundzie świetnie. Dużo się wydarzyło od czasu kiedy wyjechaliście. Troszkę mi sie spieszy, bo o 20:00 jestem umówiona.
- A z kim ? - Wypytywał Kuba, nie przestając się śmiać.
- A musisz wszystko wiedzieć ? Jak przyjedziesz to Cię z nimi poznam. Teraz lecę, nie chcę się spóźnić. Trzymaj sie, pozdrów rodziców i Milenę.
- Do zobaczenia. - Rozłączyłam się i wyłączyłam komputer. Zamówiłam taksówkę. Na miejsce dotarłam kilka minut po 20:00, ale samochody wszystkich stały przed budynkiem. Weszłam do środka i dziwnie się poczułam .. Chłopaki patrzyli na mnie jakby nigdy mnie nie widzieli.
- Coś nie tak ? - Zapytałam zdziwiona.
- Wszystko ok kochana. - Podeszła do mnie Ania. - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, Ty też. - Podeszłam do wszystkich.
- Ewelina to jest moja dziewczyna Kasia. Jest polką. Kasiu - to Ewelina.
- Cześć, miło mi Cię poznać. - Powiedziałam.
- Mi również. - Odpowiedziała oschle Kasia. Usiadłam obok Roberta i Ani. Chłopcy świetnie się bawili. Ja również. Dużo tańczyłam Z Marco i Robertem. Byli świetnymi tańcerzami. Dochodziła 22:00, kiedy Kasia pożegnała się w wszystkimi i wyszła. Zapytałam Marco dlaczego, ale ten nie odpowiedział.
- Dlaczego Kasia już poszła ? - Zapytałam Roberta, mając nadzieję, że zna odpowiedź.
- Nie wiem. Ale od dłuższego czasu im się nie układa.
- Jak to ? - Zapytałam zaciekawiona.
- Ona go zdradza. On o tym wie, ale ją kocha i nie chce się z nią rozstać. A ona leci na jego kasę.
- To przykre. - Powiedziałam i zapanowała cisza. Zaczęłam trochę pić i przed północą byłam już wstawiona.
- Pójdę już do domu. Głowa mnie boli.
- Gdybym ja wypiła tyle co Ty też by mnie głowa bolała. - Zażartowała Ania.
- Ja Cię odprowadzę. - Powiedział Marco.
- Mario masz ją odstawić pod same drzwi ! - Powiedział Mario.
- Oczywiście. Nawet do łóżka ją zaprowadzę. - Mario poruszył brwiami.
- Spróbowałbyś tylko ! - Krzykną Marco.
- Nie, nie, nie. Nikt mnie nie będzie odprowadzał. Sama pójdę. - Pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam. Na zewnątrz było chłodno. Usłyszałam czyjś głos, który mnie wołał.
- Ewelina zaczekaj ! - To Marco.
- Co jest ?
- To jest, że na polu zimno - Założył mi swoją kurtkę. - I ciemno. - Dokończył. - Idę z tobą.
- Oczywiście panie Reus. - Pocałowałam go w policzek. Po 20 min. byliśmy pod moim domem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie.
- Może wejdziesz do środka ?
- Nie chcę robić kłopotu.
- Ty kłopotu ? Nie żartuj sobie. Chodź. - Pociągnęłam go za rękę. - Siadaj, rozgość się. Ja pójdę wziąć prysznic.
- Okej. - Szybko się odświeżyłam. Wychodząc spod prysznica zorientowałam się, że nie zabrałam ze sobą ubrania. Owinęłam się w biały ręcznik i wyszłam z łazienki,. Kierowałam się do pokoju po ubranie. Na moje nieszczęście Marco był na korytarzu.
- Mmm. Nie rozpędziłaś się ? - Zakpił chłopak.
- Marco ! Zapomniałam ubrania. Nie wiedziałam, że tu jesteś.
- Nie przejmuj się. Jesteśmy przyjaciółmi. - Przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Wtedy zobaczyłam, że obok nas stoi Robert.
- Pójdę po to ubranie. - Powiedziałam lekko poddenerwowana. Kiedy wróciłam chłopcy siedzieli na kanapie w salonie.
- Ja już pójdę. - Powiedział Reus.
- Do zobaczenia. Ucałuj Anię.
- Jasna sprawa. Trzymajcie się. - Powiedział i wyszedł.
- Widzę, że z Marco to już tak na poważnie.
- Ja i Marco ? Żartujesz ? To mój przyjaciel.
- Właśnie widziałem.
- Wiem, że mogło to dziwnie wyglądać, ale to nie tak. Nie mam zamiaru się tłumaczyć z czegoś, czego nie ma. A Tobie też się układa.
- Mi ? Czemu tak myślisz ?
- Przecież byłeś na randce z jakąś dziewczyną.
- Ja ? Chyba coś źle usłyszałaś.
- Dobra nie ważne. Czuję, że podnoszą się nam głosy, a ja nie chcę się kłócić o jakieś głupstwa.
- Masz racę. Pójdę już. Będziesz jutro na treningu ?
- Myślę, że tak.
- To do zobaczenia. - Piłkarz dał mi całusa w policzek i kierował się ku wyjściu.
- Robert zaczekaj. Ja .. - W jednej chwili w mojej głowie pojawiło się tysiące myśli. Wszystko, co chciałam mu powiedzieć. Powiedzieć jak bardzo go kocham. Jak bardzo go potrzebuję. Jak nikogo innego. Że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Że chcę być z nim na zawsze. Że cierpię kiedy się nie odzywa. Że pragnę zasypiać i budzić się u jego boku. Ze kiedy jest przy mnie czuję się wyjątkowo. Za każdym razem kiedy mnie dotyka, całuje ja czuję jakbym się unosiła.
Ułamek sekundy później straciłam odwagę. Kiedy odwrócił się i popatrzył na mnie tymi cudownymi oczyma. Bałam się odrzucenia. Bałam się, że mnie zrani. Bałam się, że on nic do mnie nie czuje i zwyczajnie mnie oleje.. Miałam nadzieję, że ukrywając prawdę uchronię siebie i jego.
- Tak ?
- Nie nic. Przepraszam. Idź już. - Mężczyzna wyraźnie posmutniał. - Przepraszam, jeśli to zabrzmiało tak, że Cię wyganiam. Nie miałam tego na myśli.
- Spokojnie. Nic się nie stało. Cześć.
- Do jutra.
_________________________
Wróciłam :)
Wiem, że długo nic nie pisałam, bo stwierdziłam, że mało kto to czyta, ale nie ważne to jest. Podoba mi się to i tęskniłam na pisaniem. Mimo, że nie czytacie tego, mi sprawia to dużo przyjemności. Rozpoczęły się wakacje, więc myślę, że będę pisała częściej :) Prosze o pozostawienie komentarzy :)
Wróciłam do domu koło 15:00. Podwiózł mnie Marco. Postanowiłam, że pójdę do sklepu kupić sobie jakąś sukienkę na dzisiejszy wypad. Po 40 minutach zdecydowałam, że kupię czarną sukienkę z kołnierzykiem. Chciałam kupić jeszcze sobie białe buty i po krótkiej chwili znalazłam odpowiednie. Wróciłam do domu o 18:15. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się szykować. Rozpuściłam włosy, które delikatnie mi się podkręciły. Ubrałam zakupione rzeczy. Z szafy wzięłam tylko białą kopertówkę i srebrną bransoletkę. Włączyłam na chwilę komputer. Na skype był mój braciszek. Zaraz do mnie zadzwonił.
- Siema siostra !
- Cześć młody. Jak tam ? - Uśmiechnęłam się.
- Dobrze, dobrze. Jak tam w Dortmundzie ? Coś ty taka wystrojona ?
- W Dortmundzie świetnie. Dużo się wydarzyło od czasu kiedy wyjechaliście. Troszkę mi sie spieszy, bo o 20:00 jestem umówiona.
- A z kim ? - Wypytywał Kuba, nie przestając się śmiać.
- A musisz wszystko wiedzieć ? Jak przyjedziesz to Cię z nimi poznam. Teraz lecę, nie chcę się spóźnić. Trzymaj sie, pozdrów rodziców i Milenę.
- Do zobaczenia. - Rozłączyłam się i wyłączyłam komputer. Zamówiłam taksówkę. Na miejsce dotarłam kilka minut po 20:00, ale samochody wszystkich stały przed budynkiem. Weszłam do środka i dziwnie się poczułam .. Chłopaki patrzyli na mnie jakby nigdy mnie nie widzieli.
- Coś nie tak ? - Zapytałam zdziwiona.
- Wszystko ok kochana. - Podeszła do mnie Ania. - Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, Ty też. - Podeszłam do wszystkich.
- Ewelina to jest moja dziewczyna Kasia. Jest polką. Kasiu - to Ewelina.
- Cześć, miło mi Cię poznać. - Powiedziałam.
- Mi również. - Odpowiedziała oschle Kasia. Usiadłam obok Roberta i Ani. Chłopcy świetnie się bawili. Ja również. Dużo tańczyłam Z Marco i Robertem. Byli świetnymi tańcerzami. Dochodziła 22:00, kiedy Kasia pożegnała się w wszystkimi i wyszła. Zapytałam Marco dlaczego, ale ten nie odpowiedział.
- Dlaczego Kasia już poszła ? - Zapytałam Roberta, mając nadzieję, że zna odpowiedź.
- Nie wiem. Ale od dłuższego czasu im się nie układa.
- Jak to ? - Zapytałam zaciekawiona.
- Ona go zdradza. On o tym wie, ale ją kocha i nie chce się z nią rozstać. A ona leci na jego kasę.
- To przykre. - Powiedziałam i zapanowała cisza. Zaczęłam trochę pić i przed północą byłam już wstawiona.
- Pójdę już do domu. Głowa mnie boli.
- Gdybym ja wypiła tyle co Ty też by mnie głowa bolała. - Zażartowała Ania.
- Ja Cię odprowadzę. - Powiedział Marco.
- Mario masz ją odstawić pod same drzwi ! - Powiedział Mario.
- Oczywiście. Nawet do łóżka ją zaprowadzę. - Mario poruszył brwiami.
- Spróbowałbyś tylko ! - Krzykną Marco.
- Nie, nie, nie. Nikt mnie nie będzie odprowadzał. Sama pójdę. - Pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam. Na zewnątrz było chłodno. Usłyszałam czyjś głos, który mnie wołał.
- Ewelina zaczekaj ! - To Marco.
- Co jest ?
- To jest, że na polu zimno - Założył mi swoją kurtkę. - I ciemno. - Dokończył. - Idę z tobą.
- Oczywiście panie Reus. - Pocałowałam go w policzek. Po 20 min. byliśmy pod moim domem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie.
- Może wejdziesz do środka ?
- Nie chcę robić kłopotu.
- Ty kłopotu ? Nie żartuj sobie. Chodź. - Pociągnęłam go za rękę. - Siadaj, rozgość się. Ja pójdę wziąć prysznic.
- Okej. - Szybko się odświeżyłam. Wychodząc spod prysznica zorientowałam się, że nie zabrałam ze sobą ubrania. Owinęłam się w biały ręcznik i wyszłam z łazienki,. Kierowałam się do pokoju po ubranie. Na moje nieszczęście Marco był na korytarzu.
- Mmm. Nie rozpędziłaś się ? - Zakpił chłopak.
- Marco ! Zapomniałam ubrania. Nie wiedziałam, że tu jesteś.
- Nie przejmuj się. Jesteśmy przyjaciółmi. - Przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Wtedy zobaczyłam, że obok nas stoi Robert.
- Pójdę po to ubranie. - Powiedziałam lekko poddenerwowana. Kiedy wróciłam chłopcy siedzieli na kanapie w salonie.
- Ja już pójdę. - Powiedział Reus.
- Do zobaczenia. Ucałuj Anię.
- Jasna sprawa. Trzymajcie się. - Powiedział i wyszedł.
- Widzę, że z Marco to już tak na poważnie.
- Ja i Marco ? Żartujesz ? To mój przyjaciel.
- Właśnie widziałem.
- Wiem, że mogło to dziwnie wyglądać, ale to nie tak. Nie mam zamiaru się tłumaczyć z czegoś, czego nie ma. A Tobie też się układa.
- Mi ? Czemu tak myślisz ?
- Przecież byłeś na randce z jakąś dziewczyną.
- Ja ? Chyba coś źle usłyszałaś.
- Dobra nie ważne. Czuję, że podnoszą się nam głosy, a ja nie chcę się kłócić o jakieś głupstwa.
- Masz racę. Pójdę już. Będziesz jutro na treningu ?
- Myślę, że tak.
- To do zobaczenia. - Piłkarz dał mi całusa w policzek i kierował się ku wyjściu.
- Robert zaczekaj. Ja .. - W jednej chwili w mojej głowie pojawiło się tysiące myśli. Wszystko, co chciałam mu powiedzieć. Powiedzieć jak bardzo go kocham. Jak bardzo go potrzebuję. Jak nikogo innego. Że nie wyobrażam sobie życia bez niego. Że chcę być z nim na zawsze. Że cierpię kiedy się nie odzywa. Że pragnę zasypiać i budzić się u jego boku. Ze kiedy jest przy mnie czuję się wyjątkowo. Za każdym razem kiedy mnie dotyka, całuje ja czuję jakbym się unosiła.
Ułamek sekundy później straciłam odwagę. Kiedy odwrócił się i popatrzył na mnie tymi cudownymi oczyma. Bałam się odrzucenia. Bałam się, że mnie zrani. Bałam się, że on nic do mnie nie czuje i zwyczajnie mnie oleje.. Miałam nadzieję, że ukrywając prawdę uchronię siebie i jego.
- Tak ?
- Nie nic. Przepraszam. Idź już. - Mężczyzna wyraźnie posmutniał. - Przepraszam, jeśli to zabrzmiało tak, że Cię wyganiam. Nie miałam tego na myśli.
- Spokojnie. Nic się nie stało. Cześć.
- Do jutra.
_________________________
Wróciłam :)
Wiem, że długo nic nie pisałam, bo stwierdziłam, że mało kto to czyta, ale nie ważne to jest. Podoba mi się to i tęskniłam na pisaniem. Mimo, że nie czytacie tego, mi sprawia to dużo przyjemności. Rozpoczęły się wakacje, więc myślę, że będę pisała częściej :) Prosze o pozostawienie komentarzy :)
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział VII.
~ Ewelina
Dzień zleciał mi szybko. Byłam na zakupach, bo lodówka była prawie pusta. Nie obejrzałam się i była już prawie 18:00. Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Nie ciekawił mnie za bardzo, więc zasnęłam, nawet nie wiem kiedy. Obudziłam się przed 20:00. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam sms od Roberta:
* Cześć. Co robisz jutro o 11:00 ? Może wpadniesz do nas na trening ? ;**
Nie musiał długo czekać na odpowiedź:
* Cześć ;* Bardzo chętnie, w domu umieram z nudów. *
Momentalnie otrzymałam odpowiedź:
* Do zobaczenia mała. ;* *
Ucieszyłam się, że znów mogę spędzić z nimi czas. Dalej byłam troszke zła na Roberta, że spotykał się ze mną, no i jak by nie patrzyć dawał mi jakieś nadzieje, a za chwilę był z inną. Wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam spać. Ania większość czasu spędzała u Marco, więc byłam sama całymi dniami. Obudziłam się o 9:00. Zjadłam śniadanie i zaczęłam szykować się na trening. Byłam gotowa o 10:00. Postanowiłam więc, że pójdę na stadion pieszo. Mimo to byłam na miejscu przed czasem. Robert też już był. Kiedy mnie zobaczył podszedł i przywitał się.
- Cześć !
- Siemka.
- Fajnie, że przyszłaś.
- Nie ma sprawy. - Wtedy zbliżyłam się no niego i przytuliłam go. Staliśmy tak w objęciach. Robert odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, delikatnie dotknął ręką mojego podbródka i .. w tym momencie podbiegł do nad Marco.
- Siema zakochańce ! Awww. Co za dużo to nie zdrowo. Przeszkodziłem ? - Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- Marco kurwa ! Musiałeś w tej chwili ?! - Powiedział Robert ściszając głos, ale i tak to słyszałam. Przyrumieniłam się. Odwróciłam się i już miałam odejść, gdy Lewy objął mnie w biodrach i pocałował w policzek. Uwielbiałam, gdy to robił. Usiadłam na ławce i kolejno zaczęli schodzić się zawodnicy BVB. Nawet nei wiem kiedy trening się rozpoczął. Chłopcy zachowywali się jak małe dzieci. Biegali, krzyczeli, turlali się po murawie, rzucali piłkami, gonili, a niektórzy nawet bili. Podeszłam do terenera.
- Dzień dobry.
- Cześć Ewelina.
- Mogę wiedzieć co oni robią ?
- To jest ich trening. Nie mogę dać sobie z nimi rady. Są jak dzieci.
- Mógłby pan ich tutaj zawołać ?
- Jasne. - Po tych słowach Klopp zawołał zawodników. Zdziwiłam się, bo posłuchali go.
- Chłopaki, Ewelina ma wam coś do powiedzenia.
- Co wy odwalacie ? To jest trening ? Nie mam zamiaru siedzieć tu i patrzeć, jak bawi się banda rozwydrzonych bachorów. - Puściłam do niech oczko. - Sprężcie pośladki i do roboty. Może zagracie mecz ?
- Dobry pomysł. - Zgodził się Juergen.
- Dobrze, ale tylko pod jednym warunkiem. - Zaczął Mario.
- Jakim znów warunkiem ? - Zapytałam.
- Ewelina też ma grać.
- Dokładnie ! - Zgodziła się reszta drużyny.
- Nie ma mowy ! - Krzyknęłam. Nie umiem grać. A po za tym nawet nie mam stroju. Przecież, nie będę grać w tym, co mam teraz na sobie.
- To idź do szatni i ubierz mój strój. - Powiedział Marco.
- Reus ! Nie ma mowy. Już zdecydowałam. - Wtedy chłopcy usiedli na murawie i znów zaczęli zachowywać się jak małe dzieci.
- Ewelina, proszę cię zagraj z nimi. - Powiedział trener.
- Ale ja nie umiem grać.
- To my cię nauczymy ! - Powiedział Marco.
- Dobra, niech wam będzie. - Poszłam się przebrać w strój Marco. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czasem grałam z tatą w piłkę nożną, ale nie wychodziło mi to. Okazało się, że jestem w drużynie m.in. z: Robertem, Marco, Mario, Łukaszem, Kubą, Nurim, Weidenfeller'em, Mo, Mats'em, Neven'em.
- Pięknie wyglądasz. - Rzucił Mario.
- Haha. Bardzo śmieszne !
- Mówię poważnie. - Wtedy zbliżył się do mnie i objął mnie w biodrach. - To co kotku może dzisiaj ? - Wyszepnął mi do ucha.
- Chciałbyś. - Odpowiedziałam również szeptem.
- No ale dlaczego ? - Ciągnął.
- Goetze ! - Krzyknęłam. - Daj spokój. Gramy. - Mario posmutniał, więc dałam mu buziaka w policzek na rozweselenie. Gra się rozpoczęła. Na szczęście stałam na obronie i nie miała styczności z piłką. W pewnym momencie kiedy Weidenfeller bronił, przewrócił się i bolała go noga. W związku z tym Na bramce stanął Robert. Gra rozgrywała sie na drugim końcu boiska więc rozmawiałam z nim. Po chwili poczułam, jak piłka ląduje na mojej głowie. Przewróciłam się. Gdy otworzyłam oczy cała Borussia stała już nade mną. Właśnie podbiegł Marco.
- Ewelina. Wszystko ok ?
- Tak, już dobrze. Ktoś dostanie w łeb. - Puściłam oczko do przyjaciela.
- Który to zrobił ? - Krzyknęłam, udając, że jestem zła. Zobaczyłam, że Łukasz stoi ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego.
- Ale to było niechcący. - Zaczął się tłumaczyć.
- Łukasz ! Nie denerwuj sie. Haha, ale jesteś zestresowany. Przecież nic się nie stało. - Pocałowałam go w policzek. - Po części to moja wina.
- No właśnie ! Cza było się skupić na grze, a nie z Lewandowskim gadać. - Powiedział Marco.
- Marco podpadasz ! - Krzyknęłam.
- On ma racje. No Lewy ! Na randki to po treningach się umawiać. - Powiedział Klopp śmiejąc się. Zarówno ja, jak i Robert byliśmy speszeni.
- Ewelina idziesz na atak ! - Powiedział trener.
- Ale ja ..
- Nie ma żadnego ale ! Nie pozwolę, żebyś znów dostała w głowę.
- No bardzo śmieszne. - Kontynuowaliśmy grę. Było 1:1, ale w ostatniej minucie udało mi się strzelić gola !
- Brawooo ! - Krzyczał Klopp. Sama nie mogłam w to uwierzyć.
- A mówiłaś, że nie umiesz grać. - Powiedział Kuba.
- Bo nie umiem. - Odpowiedziałam, wystawiając mu język.
- Grasz świetnie ! - Pochwalił mnie Marco.
- Pozwólcie, że pójdę się przebrać. - Poszłam do szatni i przebrałam się. O wiele lepiej się czułam w swoich ubraniach. Byłam już na murawie i poczułam, że ktoś mnie podnosi. To Marco.
- Marco idioto puść mnie !
- Nie ma mowy. - Wtedy przejął mnie Lewandowski.
- Robert proszę puść mnie. - Poprosiłam.
- Oo niee. - Kolejno znajdowałam się na rękach u Mario.
- Mario ! postaw mnie na ziemię.
- A co będę miał z zamian ?
- Zależy co chcesz.
- Może kolacja ?
- Mariooo, a dlaczego nie przedstawiłeś mi swojej dziewczyny ? - Zapytałam głośno.
- Uuuuuu. - Rozległ się głos chłopaków. Wtedy zawodnik mnie puścił.
- Skąd wiesz, że mam dziewczynę ?
- Trudno nie wiedzieć. Może pójdziemy dziś do klubu ?
- Oczywiście kotku. - Przybliżył się do mnie.
- Oczywiście ze swoją dziewczyną. - Zaśmiałam się.
- No dobra.
- To o 20:00. Robert, Marco, Łukasz i Kuba was te widzę, ze swoimi ukochanymi. - Powiedziałam.
- Zapowiada się niezły melanż. - Powiedział Marco. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Chłopcy poszli przebrać się do szatni, po czym każdy udał się do siebie do domu.
___________________________________
Mam nadzieję, że się podoba :)
Wiem, że długo ciągnę wątek Eweliny i Roberta, ale nie chcę, żeby tak od razu byli razem, po potem będzie to takie nudne jak flaki z olejem :P Jeśli macie jakieś wizje, co do następnych rozdziałów piszcie w komentarzach. Jeśli to czytacie, również proszę o pozostawienie komentarza, bo nie wiem czy mój wysiłek na coś się zdaje.
- Cześć !
- Siemka.
- Fajnie, że przyszłaś.
- Nie ma sprawy. - Wtedy zbliżyłam się no niego i przytuliłam go. Staliśmy tak w objęciach. Robert odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, delikatnie dotknął ręką mojego podbródka i .. w tym momencie podbiegł do nad Marco.
- Siema zakochańce ! Awww. Co za dużo to nie zdrowo. Przeszkodziłem ? - Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- Marco kurwa ! Musiałeś w tej chwili ?! - Powiedział Robert ściszając głos, ale i tak to słyszałam. Przyrumieniłam się. Odwróciłam się i już miałam odejść, gdy Lewy objął mnie w biodrach i pocałował w policzek. Uwielbiałam, gdy to robił. Usiadłam na ławce i kolejno zaczęli schodzić się zawodnicy BVB. Nawet nei wiem kiedy trening się rozpoczął. Chłopcy zachowywali się jak małe dzieci. Biegali, krzyczeli, turlali się po murawie, rzucali piłkami, gonili, a niektórzy nawet bili. Podeszłam do terenera.
- Dzień dobry.
- Cześć Ewelina.
- Mogę wiedzieć co oni robią ?
- To jest ich trening. Nie mogę dać sobie z nimi rady. Są jak dzieci.
- Mógłby pan ich tutaj zawołać ?
- Jasne. - Po tych słowach Klopp zawołał zawodników. Zdziwiłam się, bo posłuchali go.
- Chłopaki, Ewelina ma wam coś do powiedzenia.
- Co wy odwalacie ? To jest trening ? Nie mam zamiaru siedzieć tu i patrzeć, jak bawi się banda rozwydrzonych bachorów. - Puściłam do niech oczko. - Sprężcie pośladki i do roboty. Może zagracie mecz ?
- Dobry pomysł. - Zgodził się Juergen.
- Dobrze, ale tylko pod jednym warunkiem. - Zaczął Mario.
- Jakim znów warunkiem ? - Zapytałam.
- Ewelina też ma grać.
- Dokładnie ! - Zgodziła się reszta drużyny.
- Nie ma mowy ! - Krzyknęłam. Nie umiem grać. A po za tym nawet nie mam stroju. Przecież, nie będę grać w tym, co mam teraz na sobie.
- To idź do szatni i ubierz mój strój. - Powiedział Marco.
- Reus ! Nie ma mowy. Już zdecydowałam. - Wtedy chłopcy usiedli na murawie i znów zaczęli zachowywać się jak małe dzieci.
- Ewelina, proszę cię zagraj z nimi. - Powiedział trener.
- Ale ja nie umiem grać.
- To my cię nauczymy ! - Powiedział Marco.
- Dobra, niech wam będzie. - Poszłam się przebrać w strój Marco. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czasem grałam z tatą w piłkę nożną, ale nie wychodziło mi to. Okazało się, że jestem w drużynie m.in. z: Robertem, Marco, Mario, Łukaszem, Kubą, Nurim, Weidenfeller'em, Mo, Mats'em, Neven'em.
- Pięknie wyglądasz. - Rzucił Mario.
- Haha. Bardzo śmieszne !
- Mówię poważnie. - Wtedy zbliżył się do mnie i objął mnie w biodrach. - To co kotku może dzisiaj ? - Wyszepnął mi do ucha.
- Chciałbyś. - Odpowiedziałam również szeptem.
- No ale dlaczego ? - Ciągnął.
- Goetze ! - Krzyknęłam. - Daj spokój. Gramy. - Mario posmutniał, więc dałam mu buziaka w policzek na rozweselenie. Gra się rozpoczęła. Na szczęście stałam na obronie i nie miała styczności z piłką. W pewnym momencie kiedy Weidenfeller bronił, przewrócił się i bolała go noga. W związku z tym Na bramce stanął Robert. Gra rozgrywała sie na drugim końcu boiska więc rozmawiałam z nim. Po chwili poczułam, jak piłka ląduje na mojej głowie. Przewróciłam się. Gdy otworzyłam oczy cała Borussia stała już nade mną. Właśnie podbiegł Marco.
- Ewelina. Wszystko ok ?
- Tak, już dobrze. Ktoś dostanie w łeb. - Puściłam oczko do przyjaciela.
- Który to zrobił ? - Krzyknęłam, udając, że jestem zła. Zobaczyłam, że Łukasz stoi ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego.
- Ale to było niechcący. - Zaczął się tłumaczyć.
- Łukasz ! Nie denerwuj sie. Haha, ale jesteś zestresowany. Przecież nic się nie stało. - Pocałowałam go w policzek. - Po części to moja wina.
- No właśnie ! Cza było się skupić na grze, a nie z Lewandowskim gadać. - Powiedział Marco.
- Marco podpadasz ! - Krzyknęłam.
- On ma racje. No Lewy ! Na randki to po treningach się umawiać. - Powiedział Klopp śmiejąc się. Zarówno ja, jak i Robert byliśmy speszeni.
- Ewelina idziesz na atak ! - Powiedział trener.
- Ale ja ..
- Nie ma żadnego ale ! Nie pozwolę, żebyś znów dostała w głowę.
- No bardzo śmieszne. - Kontynuowaliśmy grę. Było 1:1, ale w ostatniej minucie udało mi się strzelić gola !
- Brawooo ! - Krzyczał Klopp. Sama nie mogłam w to uwierzyć.
- A mówiłaś, że nie umiesz grać. - Powiedział Kuba.
- Bo nie umiem. - Odpowiedziałam, wystawiając mu język.
- Grasz świetnie ! - Pochwalił mnie Marco.
- Pozwólcie, że pójdę się przebrać. - Poszłam do szatni i przebrałam się. O wiele lepiej się czułam w swoich ubraniach. Byłam już na murawie i poczułam, że ktoś mnie podnosi. To Marco.
- Marco idioto puść mnie !
- Nie ma mowy. - Wtedy przejął mnie Lewandowski.
- Robert proszę puść mnie. - Poprosiłam.
- Oo niee. - Kolejno znajdowałam się na rękach u Mario.
- Mario ! postaw mnie na ziemię.
- A co będę miał z zamian ?
- Zależy co chcesz.
- Może kolacja ?
- Mariooo, a dlaczego nie przedstawiłeś mi swojej dziewczyny ? - Zapytałam głośno.
- Uuuuuu. - Rozległ się głos chłopaków. Wtedy zawodnik mnie puścił.
- Skąd wiesz, że mam dziewczynę ?
- Trudno nie wiedzieć. Może pójdziemy dziś do klubu ?
- Oczywiście kotku. - Przybliżył się do mnie.
- Oczywiście ze swoją dziewczyną. - Zaśmiałam się.
- No dobra.
- To o 20:00. Robert, Marco, Łukasz i Kuba was te widzę, ze swoimi ukochanymi. - Powiedziałam.
- Zapowiada się niezły melanż. - Powiedział Marco. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Chłopcy poszli przebrać się do szatni, po czym każdy udał się do siebie do domu.
___________________________________
Mam nadzieję, że się podoba :)
Wiem, że długo ciągnę wątek Eweliny i Roberta, ale nie chcę, żeby tak od razu byli razem, po potem będzie to takie nudne jak flaki z olejem :P Jeśli macie jakieś wizje, co do następnych rozdziałów piszcie w komentarzach. Jeśli to czytacie, również proszę o pozostawienie komentarza, bo nie wiem czy mój wysiłek na coś się zdaje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)