sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział VI.


~ Ewelina
Obudziłam się i zobaczyłam obok mnie Roberta.
- Robert ? Co tu robisz ?
- Cześć. Nie widać ? - Puścił mi oczko.
- Dlaczego ze mną spałeś ? - Zapytałam zdziwiona.
- Ojj widze, żę nic nie pamiętasz. Poprosiłaś mnie o to po tym, jak przyniosłem cię pijaną do domu.
- A noo tak. Faktycznie, teraz już pamiętam. Przepraszam, że cię zatrzymałam. Możesz do niej iść.
- Do kogo ? - Zapytał zdziwiony, ale ja wyszłam z pokoju i poszłam pod prysznic. Gdy wróciłam jego już nie było. Zostawił karteczkę, na której było napisane: ' Mam nadzieję, że nie będziesz miała kaca ;) No a buty to naddają się chyba do wyrzucenia. Gdybyś chciała się spotkać, zadzwoń. '
- Siedź sobie z tą swoją ! - Krzyknęłam na głos i rozpłakałam się. Zadzwonił do mnie Marco.
- Cześć maleńka !
- No siema.
- Jak tam, kaca mamy ? - Zaśmiał się.
- Noo.
- haha ! Zabieram cię gdzieś. Za 10 minut będę pod twoim domem. Ubierz się lużno. Do zobaczenia.
- Paa. - Poszłam i ubrałam się. Punktualnie pod dom podjechał Reus. Zapukał do drzwi.
- Gotowa ?
- Jasne, może wejdziesz na chwilę ?
- Nie, spieszymy się. - Wziął mnie za ręke i zaprowadził do samochodu.
- To gdzie jedziemy ?
- Zobaczysz. - Tajemniczo się uśmiechnął, po czym zawiązał mi oczy jakąś chustką.
- Ej no, co robisz ?
- Zawiązuje ci oczy. - Pocałował mnie w policzek.
- Za co to ?
- Tak po prostu.
- Kocham cię, wiesz ? - Przytuliłam się do niego mocno.
- Tak, wiem. - Odwzajemnił mój uścisk.
- Jedźmy już. - Powiedział. Jechaliśmy jakieś 15 minut. Kiedy byliśmy na miejscu Marco wstał, otworzył mi drzwi i pomógł wyjść.
- Kiedy zdejmiesz mi tę chusteczkę ?
- Za chwilkę.
-A gdzie jesteśmy ?
- Zaraz zobaczysz. - Wtedy właśnie zdjął mi chusteczkę i zobaczyłam, że jestem na Signal Iduna Park.
- Taka maleńka niespodzianka.
- Dziękuje. Wiesz, że od kiedy was poznałam chciałam tu przyjść. Marco dziękuje kochanie. - Rzuciłam mu się na szyję.
- Nie ma za co. A teraz chodźmy. ja mam trening, a ty sobie popatrzysz.
- Jasne. Pójdę po aparat do samochodu. Zrobię wam kilka zdjęć.
- Ok. Spotkamy się ma murawie. - Ucałowałam go w policzek i poszłam do samochodu. gdy wróciłam chłopcy byli już na murawie. To co zobaczyłam, przeraziło mnie. Oni się zachowywali jak pięcio latki. Nie mogłam przestać się śmiać. Było gorzej niż w przedszkolu. Mimo, że nie chciałam to i tak mój wzrok kierował się w stronę Roberta.On też często na mnie zerkał. Zrobiłam kilka zdjęć. Po chwili podbiegł do mnie Łukasz i wziął mnie na ręce.
- Łukasz, no co robisz ?
- Niosę cię. - Wtedy wziął mnie Marco.
- Reus !
- Dlaczego mówisz do mnie po nazwisku ?
- Bo jestem na ciebie zła ! - Wtedy podrzucił mnie, że aparat wypadł mi z ręki.
- Reus kurwa !  - Krzyknęłam ponownie ! Wtedy postawił mnie za ziemi a ja podniosłam aparat i próbowałam go włączyć. Ten podszedł do mnie od tyłu, objął mnie w pasie i pocałował w policzek.
- Przepraszam. Bardzo jesteś zła ?
- Nie jestem zła. - Przytuliłam go i pocałowałam w policzek. Wtedy rozległo się głośne ' Aww '. Oni chyba myśleli, że ja i Marco ..
- Ej ogarnijcie miśki. - Wtedy Marco znów wziął mnie na ręce i nie chciał puścić. Widziałam, że Robert dziwnie na nas patrzył. Chłopcy przedstawili mi całą Borussię. Chwilkę z nimi ćwiczyłam, ale należał im się odpoczynek. Wtedy podszedł do mnie Mario, objął mnie w pasie i podniósł do góry.
- Goetze !
- Tak kochanie ? - Zapytał, śmiejąc się.
- Puść mnie. - Powiedziałam.
- A co będę miał z zamian ? - Zapytał.
- Mario, nie podrywaj Eweliny ! - Krzyknął Marco.
- A co zazdrosny jesteś buraku ? Też byś chciał, nie ?  - Zadrwił i dał mi buziaka.
- Spadaj. - Powiedział oburzony Reus. Chwilkę jeszcze pobiegali, po czy podszedł do mnie Mario.
- Jak tam maleńka, jakie plany na dzisiaj ? Może pójdziemy gdzieś ?
- Taak. Ja idę do łóżka.
- Łóżko też dobre. Dobry pomysł.  - Przybliżył się do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Haha, jaki pomysł ? - Zaśmiałam się. - Ja chcę się wyspać.
- W dwójkę raźniej, nie uważasz ? - Przybliżyłam się do niego i szepnęłam do ucha:
- Chciałbyś. Innym razem, nie gniewaj się.
- Uuuuu Mario ! Pierwsza laska dała ci kosza ? Hahaha ! - Zadrwił Marco. Mario posmutniał i nic nie odpowiedział. Lewandowski cały czas był zły. Dałam Mario całusa i wszyscy poszli do szatni. Ja czekałam na Marco w samochodzie. Po 20 min byłam w siebie w domu.

3 komentarze:

  1. Oj ten Robert,zazdrośnik,a co do Marco i Mario to łapy przy sobie powinni trzymać :P rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne rozdziały! Zapraszam do mnie, mam nadzieję, że Ci się spodobają! :)
    http://julie-borussia.blogspot.com/ ;0

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!
    Robert zazdrośnik!
    Zapraszam do mnie
    http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
    http://dlaciebiejestem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń